/ naszeblogi.pl , niepoprawni.pl , 2023.07.29 /
Zbliża się sierpień, kolejna rocznica strajków 1980 r. Ale stosunkowo mało znana jest w przestrzeni publicznej informacja, że przed sierpniem były masowe lubelskie strajki lipcowe, gdy stanęło ok. 150 zakładów z Lublina i Lubelszczyzny. Dość mało znany, bo mniej medialny kawałek polskiej historii.
Mało znanych jest zresztą wiele bohaterskich epizodów Lubelszczyzny po II w. św. które sobie powoli studiuję. A które później były, w mojej ocenie, podglebiem Lubelskiego Lipca 1980r.
Przez większość życia nie wiedziałem np. , że w roku 1946, a więc rok po zakończeniu II wojny światowej, w odwecie za pomoc dla powojennej partyzantki antykomunistycznej UB, KBW i MO dokonały pacyfikacji wsi Wąwolnica, miejsca lubelskich pielgrzymek, 30 km od Lublina. Okrążyli wieś i zaczęli systematycznie palić domy i obejścia. Doszczętnie spłonęło ponad 100 domów i kilkaset zabudowań gospodarskich. Zostały zgliszcza, mieszkańcy schronili się w lesie. A nie były to bogate okolice. To było rok po zakończeniu II w światowej ! I 2 lata po “wyzwoleńczym” wejściu sowietów na ziemię lubelską.
Nie tak rzadko można spotkać na Lubelszczyźnie przypadek, gdy ktoś miał w rodzinie jakiegoś dziadka czy wujka, który ukrywał się do roku 1956 przed komunistycznymi zbrodniarzami. Wracam czasami do pamiętników Zdzisław Brońskiego „Uskoka”, który otoczony w bunkrze pod stodołą w jednej z zagród, wysadził się granatem, by nie dostać się w ręce komunistycznych siepaczy. To rok 1949 . Takich przypadków było dużo, dużo… Dramatyczna obrona przed komunizmem i „wyzwolicielami” w mundurach Smierszu i UB.
/ Pamiętnik „Uskoka”, czerwiec 1945 – ..” Prześladowania trwają nadal. Tysiące Polaków – którym dotychczas udaje się ujść [z] rąk siepaczy – zmuszonych jest karabinem, pistoletem i granatem bronić swego życia. Stąd powstały „bandy”. Ale czy to są bandy i czy ludzi tych bandytami nazwać należy – osądzi społeczeństwo. (…) Na terenie gm. Ludwin i Spiczyn przez pięć lat okupacji niemieckiej nie zginęło tylu Polaków, ilu zginęło przez pięć miesięcy „demokratycznej niepodległości”. Setki osób wyłapano i wywieziono w nieznanym kierunku. Miejscowi „demokraci”, ślepe narzędzie w ręku wroga, zaczęli dochodzić do tego, aby palić zabudowania i niszczyć dorobek rodzin akowskich „przestępców”, więzić ich braci lub ojców, a nawet wykonywać wyrok na miejscu. Po kilkugodzinnym torturowaniu zamordowano najniewinniejszego człowieka – którego syn rzekomo ma być w „bandzie”. Zwłoki trudne do rozpoznania porzucono w lesie. Trudno powstrzymać rękę przed odwetem”….
Zaiste, dramatyczne były powojenne losy tej ziemi. Jeszcze raz: …„Na terenie gm. Ludwin i Spiczyn przez pięć lat okupacji niemieckiej nie zginęło tylu Polaków , ilu zginęło przez pięć miesięcy „demokratycznej niepodległości” !!. / 20 km od Lublina /. Tak instalowała się “władza ludowa”, której niektórzy komunistyczni potomkowie , z ramienia PO, reprezentują teraz “swoją” Polskę w PE ! . Czy dzieci mają to w podręcznikach szkolnych ?
Jak zbadano, „Lalek”, który zadenuncjowany zginął z bronią w ręku w roku 1963, ok 25 km od Lublina, od czasów II wojny światowej był wspierany systematycznie, naprzemiennie lub okazjonalnie, przez ok 200 osób. Chociaż UB i wszelkie służby wychodziły ze skóry, przetrwał prawie 20 lat i nikt go nie wydał, zanim nie trafił się Judasz. Gospodarz, u którego wtedy przebywał, dostał 5 lat ciężkiego więzienia. To rok 1963.
Patrzę na mapy autoryzowane przez IPN. W trakcie II wojny światowej w woj. lubelskim było 65 tys. zaprzysiężonych żołnierzy AK. W województwie w którym się urodziłem 5 tys. I to widać wyraźnie w wynikach wyborczych i poparciu dla Prawa i Sprawiedliwości jako dla mnie politycznego spadkobiercy AK i Solidarności. Tam gdzie wskazane cyfry są wysokie, jak np. na Podkarpaciu czy w Małopolsce i innych miejscach, i poparcie dla tej partii wysokie.
Wbrew powszechnemu mniemaniu, przed rokiem 1989 Lubelszczyzna była nieźle uprzemysłowiona. Świdnicka, podlubelska Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego gdzie rozpoczęły się strajki, / motocykle WSK były produkcją „poboczną”, bo zakład działający na bazie przedwojennych zakładów lotniczych, produkował śmigłowce i samoloty dla Polski i “demoludów” . I zatrudniał w 1980 r. 9 tys pracowników /. Prawie tyle także Fabryka Samochodów Ciężarowych w Lublinie, produkująca „Żuki”, a odległa 40 tys od Lubina Fabryka Łożysk Tocznych w Kraśniku zatrudniała 8 tys ludzi. Takie mało komuś znane w Polsce zakłady jak EDA w mało znanej, pośród lasów położonej Poniatowej, 40 km od Lublina, część przedwojennego COP, / podzespoły napędowe i silniki do pralek automatycznych, kompresory do sprężarek w lodówkach /, liczyły 5 tysięcy pracowników, / dziś, ku radości mieszkańców teren szykowany dla wojska, 12 ha +100 ha następnych /. Niedalekie zakłady Azotowe w Puławach to wtedy ok. 6 tys pracowników. Unikatowych produkcji też było wiele, jak jedyna w Polsce Fabryka Wag w Lublinie gdzie pracowało 2 tys osób, czy Zakłady „Kasprzaka” w Lubartowie. To przeważnie kobiety. Wiele, wiele innych zakładów. Gdy stanęła lubelska lokomotywownia, bardzo ważny strajk, i cała kolej, komuniści byli bezradni, musieli podpisać porozumienie, chociaż bronili się przed tym prośbą, podstępem i groźbą.
Lubelski Lipiec to dla mnie pewien fenomen. Duża izolacja geograficzna i komunikacyjna i wcale nie było wiadome jak to się skończy, czy czasami znowu nie będą strzelać. Toć granica z Rosją / wtedy /, ok 85 km od Lublina. Żadnych zagranicznych dziennikarzy jak w czasie pięknego patriotycznego zrywu w Poznaniu w 56 r. , w czasie Targów Poznańskich, czy w portowym Gdańsku. I nurtujące umysły pytanie, „ a może będą wywozić, jak tysiące z Lubelszczyzny po wojnie?”. Większość już nie wróciła.
Dlatego to może tutaj właśnie na masową skalę, po doświadczeniach roku 1956, 1970 i 1976-go zastosowano manewr, że strajkujący robotnicy nie opuszczają terenu zakładów pracy, co było dużym problemem dla milicji, wojska i Służby Bezpieczeństwa. Jak wprowadzić prowokatorów i konfidentów ? Dotychczas było to tak, że protestujące załogi wylegały na ulice miast, zaczynały się gwałtowne rozruchy co komuniści wykorzystywali, czasem nawet prowokowali i od pretekstem „zaprowadzenia porządku” strajki i rozruchy zbrojnie i brutalnie pacyfikowano, wszystko trwało relatywnie krótko. 1-2-3 dni. Spazm protestu. Na Lubelszczyźnie strajki rozpoczęły się 08.07 , swoje apogeum osiągnęły po ok 10- iu dniach a wygasły jeszcze tydzień później. Ok. 150 zakładów. A przyszłość nieznana. Sierpień miał dopiero nastąpić.
Teraz obserwuję powoli budząca się swoistą „modę” na Lublin, co mnie bardzo cieszy. Na pewno jest tego wart. Plac Litewski jest dla mnie najładniejszym a na pewno najbardziej funkcjonalnym placem miejskim, z tych które znam. I Stare Miasto jest unikalne, niesymetryczne, z zaułkami. / Aktualnie jak wczoraj i dzisiaj i jutro, coroczny Festiwal Sztukmistrzów, ulubiony przez mieszkańców i turystów, a chyba zwłaszcza dzieci /.
I sporo innych miejsc. Dla mnie na przykład Kościół pobrygidkowski, ponad 600 lat, budowany rękoma jeńców krzyżackich sprowadzonymi spod Grunwaldu na rozkaz króla Jagiełły. Jako wotum dziękczynne za wygraną Bitwę pod Grunwaldem. Obok to którego właśnie, w Bibliotece Łopacińskiego w czasie II wojny światowej ukrywano usilnie poszukiwany przez hitlerowców by go zniszczyć , obraz Jana Matejki, właśnie „Bitwa Pod Grunwaldem”. Ale to już znana historia.
/ No i wszędzie blisko i zielono :). A niedługo jednak stanie, w dobrym miejscu, ku zgrozie lewactwa i potomków UB oraz konfidentów, pomnik tak zasłużonego w walce z rosyjskim imperializmem, tragicznie poległego, prezydenta Lecha Kaczyńskiego /.
Nie każdy wie, że Antoni Patek, polski patriota i powstaniec listopadowy, który emigrując osiedlił się w Szwajcarii, pomysłodawca i twórca znakomitych zegarków, ulubionych wśród cesarzy i głów koronowanych, firmy PATEK, pochodził z podlubelskich Piask, 25 km od Lublina i niedaleko miejsca gdzie w roku 1963 zginął ostatni poległy z bronią w ręku Żołnierz Niezłomny, ps. “Lalek”.